„To jej wina”
Czy „To jej wina”?
Andrea Mara w swoim thrillerze pod tytułem „To jej wina” sprawiła, że poczułam lęk. Jaki? Taki, który jest w stanie poczuć w szczególności matka, czyli lęk o własne dziecko. A temat jaki poruszyła w mnie przeraża, a mam tu na myśli porwania dzieci do jakich coraz częściej dochodzi. Wywołuje to we mnie tyle emocji, że aż trudno mi o tym pisać. Rodzice, których to spotkało z pewnością przeżywali niewyobrażalny wręcz koszmar, który stał się rzeczywistością. I właśnie taki koszmar przeżywała główna bohaterka książki, czyli Marissa. Czułam wraz nią lęk, cierpienie, strach i złość… Ale czy zaginięcie jej synka było przypadkowe, czy „To jej wina”? Andrea Mara stworzyła książkę, która jest przepełniona emocjami.
Wątpliwości, czy „To jej wina”
„To jej wina” jest idealnie skonstruowanym domestic thrillerem, którego główną fabułą jest porwanie małego chłopca. Co tak naprawdę się za tym kryje? Czy istnieje drugie dno? Jak przystało na domestic thriller akcja toczy się w pięknej, spokojnej, zamożnej okolicy, a wszyscy sąsiedzi się znają i są niczym wielka rodzina. A porwania, zdrady? Tego tu nie ma! Ale czy na pewno? Akcja toczy się na przedmieściach Dublina, które są wręcz idealnym miejscem do życia dla rodzin z małymi dziećmi. Porwanie małego Milo wstrząsnęło całą okolicą, a koszmar, z którym zmagają się jego rodzice z czasem zaczyna dotykać wszystkich mieszkańców osiedla. Sąsiedzi zaczynają się wzajemnie oskarżać, podejrzewać i zaczynają czuć strach. Marissa również została posądzona o to, że „To jej wina”, bo jest matką zaginionego chłopca. Z czasem zaczynają pojawiać się jednak wątpliwości co do tego. Poszukiwania chłopca trwają, ale policja w szczególności chce dojść do tego, kto tak naprawdę jest winny.
Fabuła
Marissa jest piękną, młodą kobietą, która ma wszystko… Jednak do czasu. Marissa Irvine udaje się pod wskazany adres, gdzie ma odebrać swojego syna przebywającego u kolegi poznanego w nowej szkole. Jakież jest jej zdziwienie, gdy drzwi otwiera starsza kobieta mówiąc, że nie ma pojęcia o czym mówi Marissa, i że nie zna żadnego chłopca. Marissa jest zrozpaczona i zaczyna sobie zadawać pytanie, czy „To jej wina”, że jej czteroletni synek zaginął w niewiadomych okolicznościach? Zrozpaczona rozpoczyna poszukiwanie chłopca. Co się z nim stało tak naprawdę? I czy kolega, u którego miał przebywać tak naprawdę istnieje?
Po przedmieściach Dublina rozchodzi się smutna wiadomość o zaginięciu Milo. Sprawa okazuje się być bardziej tajemnicza i zagmatwana niż mogło się to wydawać na początku. Kilka znanych Marissie kobiet ma swoje sekrety. Czy to właśnie jedna z nich zawiniła i doprowadziła do tragicznego wydarzenia?
Podsumowując
Andrea Mara serwuje czytelnikom świat, w którym roi się od niepewności i pytań. Co roku w samej tylko Europie ginie mnóstwo dzieci, a jednak niestety tylko część z nich ma szansę na odnalezienie i bezpieczny powrót w kojące ściany własnego domu. Niektóre już na zawsze pozostaną tymi zaginionymi.
Autorka w dość zaskakujący sposób ujawnia kto stoi za porwaniem Milo. Co jest aż tak zaskakujące? To, że zdradza sprawcę lub sprawczynię dość szybko i mogłoby się wydawać, że w tym momencie książka powinna mieć swoje zakończenie. Nie, nie, nie! Mara zdecydowała inaczej. Dopiero teraz wszystkie wydarzenia nabierają rozpędu, a historia zaczyna ukazywać swoje drugie dno. Niby wiadomo kto porwał chłopca, ale nada nie wiadomo dlaczego. Czy to przeszłość zapukała do drzwi bohaterów powieści? Jeśli tak, to co się wydarzyło w przeszłości? I dlaczego, to właśnie syn Marissy został uprowadzony? Jedna książka, a na myśl nasuwa się tyle pytań i to pytań, na które nie ma prostych odpowiedzi.
„To jej wina” jest thrillerem, który ma w sobie wiele pokładów emocji i bardzo porusza. Ja sama będąc mamą czułam przerażenie, choć to raczej przeniesienie emocji z głównej bohaterki. Ta książka momentami wręcz boli, bo pokazuje krzywdę jaka może spotkać dziecko, które nie jest niczemu winne. Mimo trudnych tematów poruszanych przez autorkę, które nie pozostaną obojętne dla osoby, która czyta, to od książki nie sposób się oderwać.
Sięgając po „To jej wina” można mieć pewność, że ta książka zaskoczy osobę czytającą niejednokrotnie. Tutaj nic nie jest takim jakim wydawało się na samym początku, zostaje się wręcz wciągniętym w intrygę, która jest snuta w książce. A zakończenie? Tego nie da się przewidzieć, co jest oczywistym plusem powieści. „To jej wina”, to thriller niejednoznaczny, ociekający tajemnicą i taki, który zasłużył na miano bestselleru.
„Stanęła przed lustrem i przygładziła włosy. Co sabat teraz o niej mówi?”