„Szum”
„Szum”, czyli powrót do twórczości Sobczak
Małgorzatę Oliwię Sobczak miałam okazję „poznać” już wcześniej przy okazji recenzowania powieści „Czerwień”. Od samego początku wpadłam po uszy; tej autorki nie da się nie lubić. Tym razem w moje ręce trafił thriller pod tajemniczym tytułem „Szum”. Czy jest tak szumny jak sam tytuł? Być może 😉 Ja twórczość tej autorki cenię za to, że tak łatwo przychodzi jej budowanie napięcia, a dzięki temu historia zdaje się wręcz płynąć. Już na samym początku można zauważyć jaki ogrom pracy autorka włożyła w to żeby książka była nieodkładalna. Mam wrażenie, że Małgorzata Oliwia Sobczak pomyślała o każdym, nawet najmniejszym szczególe – wygląd okładki, tytuł – wszystko ma znaczenie i wiąże się z przedstawioną historią.
„Szum” ma znaczenie
W tej książce każdy dźwięk ma znaczenie, a największy „Szum”. I choć muszę przyznać, że te onomatopeje na samym początku działały na mnie jak czerwona płachta na byka, to z czasem przestały mi w ogóle przeszkadzać. A nawet więcej! Stały się wręcz niezbędnym elementem historii, którą zręcznie utkała autorka. Ten niemal słyszalny „Szum” przywodzi na myśl szelest jesiennych liści, co pewnie również jest celowe. Dlaczego? Ponieważ akcja samej książki dzieje się późną, listopadową jesienią. Czy „Szum”, to idealna, mroczna historia na jesienny wieczór? Zdecydowanie tak!
Fabuła
Czasem każdy z nas chciałby cofnąć czas i wrócić do szkoły średniej, kiedy miało się te naście lat. Teraz z biegiem lat niektóre z ówczesnych problemów wydają się być błahe i wręcz śmieszne. A wtedy? Rozgrywały się największe dramaty i myślało się, że już gorzej w życiu być nie może, a później przyszło ono… Dorosłe życie. Czasy nastoletnie, to sentyment. Chociaż przyznam, że to okres burzliwy, bo to wtedy były pierwsze prawdziwe miłości, rozczarowania. A rodzice? Często nie zdawali sobie sprawy z burzy emocjonalnej jaka ma miejsce gdzieś wewnątrz ich dziecka. I ten nacisk… Bo przecież nie można uczyć się gorzej niż X. Ale nikt nie potrafi być bardziej okrutny niż rówieśnicy, prawda? Ich dogryzania, śmiechu, krytyki nie zapomina się nigdy.
„Szum” w magiczny sposób zabiera czytelników do trójmiejskich miejsc, do roku 1992. To właśnie wtedy spotykamy nastoletnią Adriannę Milewską, która rozpoczyna niewinny flirt z nieznanym sobie mężczyzną. A tym co umożliwia kontakt jest CB radio. Dziewczyna zostaje zamordowana tuż obok swojego domu. Czy mężczyzna, z którym rozmawiała ma coś wspólnego z jej morderstwem? A może winnym okaże się ktoś, kogo nikt nigdy nie podejrzewał? W tym momencie akcja przenosi się do czasów współczesnych. Historia, która spotkała Adriannę Milewską nie daje spokoju Alicji Grabowskiej, która jest dziennikarką. Co łączy ją z historią sprzed lat? Alicja jako dziecko była świadkiem rozpaczy w jaką wpadła matka Ady.
Minęło wiele lat i ginie kolejna nastolatka. Tym razem okazuje się, że zaginioną jest córka znanego polityka – Liwia Dembska. Mogłoby się wydawać, że te sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego poza tym, że ofiarami są nastolatki. Przecież minęło już tyle lat, a w związku z tym łączenie tych dwóch wydarzeń może się wydawać bez sensu. Ale czy na pewno tak jest? Alicji Grabowskiej obydwie sprawy nie dają nawet na moment spokoju, ona jest wręcz pewna tego, że żaden przypadek nie miała miejsca.
Z każdą kolejną poszlaką dziennikarka jest bardziej pewna swoich racji. Co się z tym wiąże? Współpraca z Oskarem… Oskar Korda i Alicja Grabowska mają za sobą emocjonalną „przeszłość”, ale odkładają na bok swoje nadal niewygasłe emocje i zaczynają współpracę. Co odkryją? Czy uda im się rozwikłać zagadkę zaginięcia Liwii Dembskiej? A może pójdą jeszcze dalej i odkryją co tak naprawdę łączy dwie sprawy?
Podsumowując
Uwielbiam takie książki, w których już sam początek jest na tyle mocny żeby zaciekawić. „Szum”, to mieszanka wybuchowa. Co tym razem zaserwowała czytelnikom Małgorzata Oliwia Sobczak? Nierozwikłaną zagadkę sprzed lat, mroczne tajemnice, powiązania i ciemny światek trójmiejskiej władzy. Wiadomo, że po pierwsze liczy się historia, która trzyma w napięciu. Tutaj jednak poruszane są również trudne tematy związane z dojrzewaniem. Po pierwsze kompleksy i brak akceptacji swojego ciała. A po drugie szukanie kogoś, kto te kompleksy zaakceptuje i nie ważne, że ta znajomość może okazać się czymś innym niż to na co wyglądała.
Pomimo tego, że fabuła jest wielowątkowa, są retrospekcje, to łatwo ją przyswoić. Sobczak stworzyła swoją historię na podstawie dawnych zaginięć co dodaje dodatkowego „smaczku”. Kiedy skończyłam czytać, to szczerze mówiąc byłam zdziwiona, że to już. „Szum” jest książką, która nie daje się odłożyć, a tuż po jej przeczytaniu chce się poznać kolejną zagadkę, którą rozwiążą Alicja i Oskar.
„Cicho mruknął i uważnie patrzył na zbliżającą się postać.”