Jesienna nostalgia
Czy jesień musi być ponura???
Uwielbiam lato i zawsze czekam na nie z utęsknieniem. Jednak nie to lato w czerwcu, czy lipcu – kocham końcówkę lata, te sierpniowe i wrześniowe wieczory. Koniec sierpnia i wrzesień zawsze kojarzą mi się z dzieciństwem – z zapachem suchej, skoszonej trawy i ze specyficznym zapachem palonych w ogrodach i na polach liści. Pewnie nie wszyscy są w stanie to zrozumieć, a już na pewno nie osoby, które całe życie spędziły w mieście; ja jestem wiejskim dzieciakiem i te zapachy przynoszą ze sobą zawsze miłe wspominania. Mimo, że już nie mieszkam na wsi, to zawsze chętnie tam wracam. Pewnie dlatego, że tak kocham sierpień, to właśnie 19sty sierpnia stał się dla mnie magiczną datą – to wtedy zostałam żoną 😀
Podobnym „uczuciem” co końcówkę lata darzę początek jesieni, oczywiście pod warunkiem, że jest to nasza prawdziwa polska złota jesień – taka jak z czasów kiedy byłam małym dzieckiem 🙂
Jesienne przedstawienie
Jesień zawsze kojarzyła mi się z przedstawieniem jakie odgrywa przed nami natura. Zdaje się być piękną metaforą przemijającego, ludzkiego życia. Najpierw drzewa są piękne, zielone i grę z upływającym czasem przegrywają tylko pojedyncze gałęzie, po czym całe ich korony. W tym właśnie momencie jesienią dzieje się to co najpiękniejsze – finał przedstawienia jakie funduje nam Matka Natura… Lasy, parki, ogrody zaczynają płonąć wszystkimi odcieniami czerwieni, żółci i pomarańczy. Tylko gdzieniegdzie możemy zobaczyć pozostałości zieleni – to świerki, sosny i jałowce, które cierpliwie bronią się przed tym co nieuchronne – im się jednak udaje i pozostają zielone na przekór wszystkiemu. To właśnie przez skojarzenia z życiem dopada mnie czasem jesienna nostalgia.
Owoce jesieni
Mogłoby się wydawać, że jesień to czas przemijania, czas gasnącej przyrody; takie myślenie to błąd. Właśnie teraz przyroda daje nam to, co ma najlepszego. Bo kto nie lubi jesiennych jabłek, spacerów po lesie i zbierania grzybów (których w tym roku mamy wysyp)?
Każdy kto kocha wędrówki po Bieszczadach powie, że to jesienią są one najpiękniejsze. Ja niestety nie miałam okazji poznać jesiennych, bieszczadzkich krajobrazów i mam nadzieję, że nadrobię te zaległości 😀 Jednak nie trzeba szukać daleko, wystarczy pobliski las, czy park.
Polska złota jesień – piękna i jednocześnie ulotna niczym delikatne pajęczyny babiego lata. Jesienne spacery należą do tych najpiękniejszych – przenoszą nas w baśniowy świat… Poranny, budzący się świt ukazuje pajęczyny usiane drobnymi kroplami rosy, a leśni mieszkańcy wychodzą z ukrycia w poszukiwaniu pożywienia.
„Deszcz, jesienny deszcz…”[1]
Jesień kocham za długie wieczory, książkę czytaną pod ciepłym kocem kiedy obok stoi parująca, pachnąca cynamonem i pomarańczami herbata. Niestety jesień, to też rozpacz i smutek. „Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu przychodził listopad!”[2]. Nagle przychodzi październik, a z nim ta część jesieni, której się nie lubi – ponura, wpędzająca w depresję. Jesień, ta piękna i kolorowa nie zdążyła rozgościć się między nami na dobre, a już czas żeby się z nią pożegnać i powitać dzwoniący o szyby deszcz. Niestety, to ten czas kiedy jeszcze przed chwilą najbardziej kolorowa pora roku wkracza w fazę smutku i szarości. Mam wrażenie, że nad miastem wisi ciągle mgła, październik to taki trochę miesiąc zawieszony – trochę jesień, a jakby czuć zimę.
Przychodzi listopadowy smutek; zwykła, szara codzienność.
Urodziłam się w listopadzie, a mimo to bardzo go nie lubię. Ehh jesienna nostalgia. Czas Zaduszek.. Czas smutku i wspomnień o bliskich, których z nami nie ma. Drzewa przyodziane są już w brązy i czernie niczym żałobnicy. Powietrze staje się coraz bardziej rześkie, a jednocześnie ciężkie od tęsknoty, którą da się w nim wyczuć. Dotychczas głuche i puste alejki cmentarne zalewają tłumy ludzi, którzy tego jednego dnia znajdują czas na „spotkanie” z tymi, których nie ma wśród nas… To właśnie listopadowe wieczory przynoszą wspomnienia, żal, tęsknotę i świadomość bolesnego przemijania, a jesienna nostalgia dopada każdego – jesteś i nagle iskra gaśnie…
„-Nie umrzemy nigdy – wyszeptała w jego ramionach. – Nie. My nie. Umiera tylko czas. Przeklęty czas. Wciąż umiera. My żyjemy. Żyjemy wiecznie. Budzisz się wiosną, kiedy usypiasz, jest jesień, a między nimi tysiąc razy powraca zima i lato”[3].
[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Deszcz,_jesienny_deszcz
[2] Lucy Maud Montgomery, „Ania z Zielonego Wzgórza”
[3] Erich Maria Remarque, „Łuk triumfalny”
Uki
27/10/2020 @ 14:23
Wow