Cesarskie cięcie moimi oczami
Cesarskie cięcie, jak to się zaczęło…
Spędziłam przed porodem 45 dni w szpitalu czekając na cesarskie cięcie. Dlaczego? Podczas USG, które miałam robione pod koniec 31 tygodnia usłyszałam, że moja córeczka nie rośnie, a do tego doszło małowodzie (zbyt mała objętość wód płodowych). 32 tydzień – waga dziecka 1400 gramów – zdecydowanie za mało. Dostałam skierowanie do szpitala w trybie natychmiastowym, czyli na czwartek. Żeby było jeszcze trudniej – w piątek mieliśmy z mężem spotkać się z notariuszem żeby podpisać akt notarialny zakupu mieszkania… Spotkała nas seria niefortunnych zdarzeń.
A jak wygląda pobyt w szpitalu? W szpitalne życie już po pierwszym tygodniu wdziera się rutyna…
6:00 – KTG
7:30 – śniadanie
9:00 – sprawdzanie tętna dziecka
12:00 – KTG
13:00 – obiad
15:00 – sprawdzanie tętna dziecka
16:30 – kolacja
18:00 – sprawdzanie tętna dziecka
21:00 – sprawdzanie tętna dziecka
24:00 – sprawdzanie tętna dziecka
Tak wyglądały moje 45 dni w Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach.
Co mogę powiedzieć o personelu na oddziale patologii ciąży? Położne były bardzo sympatyczne, po pewnym czasie zaczęłyśmy rozmawiać o książkach, filmach, wakacjach. Największym zaskoczeniem był dla mnie położny – mężczyzna… Jakie jest moje zdanie? Był najbardziej sympatyczną osobą na oddziale; potrafił rozbawić, a do tego zawsze odpowiadał na zadane pytanie.
Dlaczego cesarskie cięcie?
Po ponad 40 dniach w szpitalu, usłyszeć: „jutro będzie miała pani cesarskie cięcie”, to jak nagroda w ważnym konkursie. Z drugiej strony pomyślałam: „matko i co teraz?”. Cesarskie cięcie nie było moim wyborem, to moja córka zadecydowała, że wypnie się na ten brudny świat pupą ;). W dzisiejszych czasach; na szczęście przy ułożeniu pośladkowym dziecka cesarka jest najlepszym wyjściem – lekarze nie chcą ryzykować zdrowia nienarodzonego dzidziusia. Odchodzi się od metod mrożących krew w żyłach, takich jak odwracanie dziecka w łonie matki za pomocą ręki, czy metalowych kleszczy. Gdyby nadal stosowano takie metody, to przed rozpoczęciem dostałabym chyba zawału.
Czy żałuję cesarskiego cięcia?
Takie pytanie zadaję sobie teraz, trochę ponad miesiąc od porodu. Oczywiście, to co przemawiało za naturalnym porodem, to kontakt skóra do skóry, mąż będący w chwili porodu ze mną i przecinający pępowinę… Tego mi zabrakło – cesarskie cięcie odbiera kobiecie te niezapomniane chwile. Faktem jest, że słyszysz pierwszy krzyk dziecka, ale ja byłam tak zestresowana całą operacją (tak, cesarskie cięcie, to operacja), że ledwo do mnie dotarło, że to już. Moment od kiedy zrobione zostało cięcie do pierwszego płaczu mojej córeczki trwał maksymalnie 5 minut. Czy żałuję? Oczywiście, że nie, bo poród przez cesarskie cięcie nie był w tym wypadku moim wymysłem, a zapewnieniem mi i mojej córeczce bezpieczeństwa. Nie można żałować tego, że Twoje dziecko jest zdrowe! Cieszę się, że mogłam urodzić Hanię bez żadnych powikłań.
Cesarskie cięcie – jak wygląda?
Tego na szczęście nie wiem – byłam zasłonięta parawanem w taki sposób, że nie miałam możliwości zobaczenia odbicia tego co się dzieje w lampie, która była nade mną. Czytałam i słyszałam historie kobiet, które zobaczyły właśnie w odbiciu lampy swój rozcięty brzuch i wspominają to jako coś strasznego. Szczerze? Jakoś niespecjalnie interesuje mnie to, jak wyglądają moje wnętrzności. Moja rada – nie wierzcie we wszystko, o czym można przeczytać na forach. To co dzieje się na sali operacyjnej jest niepotrzebnie demonizowane i wzbudza strach wśród przyszłych mam.
Czy podczas cesarskiego cięcia czuć ból?
Ja miałam tak zwane cesarskie cięcie planowane – lekarze wyznaczają konkretną datę i jeśli nie dzieje się nic niepokojącego, to wiesz kiedy Twoje dziecko będzie z Tobą. Mam wrażenie, że to bardziej stresujące niż niespodziewane skurcze i rozpoczęcie akcji porodowej. O terminie dowiedziałam się dzień przed. Moja reakcja? Strach, że to już, że może za wcześnie, bo dopiero pierwszy dzień 38go tygodnia, że coś pójdzie nie tak. Na salę operacyjną zawiózł mnie na wózku mój mąż – dobrze, że była taka możliwość, bo i tak miałam wrażenie, że za chwilę z tego wszystkiego zemdleję, a jego obecność chociaż trochę uspokajała. Niestety w szpitalu, w którym rodziłam przyszły tatuś nie mógł podczas operacji być ze mną. Na sali operacyjnej nie byłam w stanie powstrzymać drżenia rąk i nóg. Oczywiście zaproponowano mi leki na uspokojenie, jednak po informacji, że mogą mieć wpływ na dziecko – zrezygnowałam.
Jak wygląda znieczulenie?
Miałam zastosowane znieczulenie podpajęczynówkowe, czyli anestezjolog wkłuwa się igłą w rdzeń kręgowy. Samo wkłucie się w kręgosłup z nie boli choć jest dość nieprzyjemne; w moim przypadku wkłucia były aż trzy – powiedziano mi, że przez to, że byłam za bardzo spięta nie można się było dobrze wkłuć za pierwszym razem. Gorsze od podania znieczulenia było cewnikowanie – mimo, że zrobiono to dopiero po podaniu znieczulenia, to było strasznie nieprzyjemne i czułam dyskomfort.
Dziwne jest to, że kiedy znieczulenie zacznie działać czuć każdy dotyk, ale nie ból. Rozcinanie powłok brzusznych i macicy również nie bolało, jedyne co czułam, to dotyk… Dziwnym uczuciem był moment, w którym Hania była wyjmowana z mojego brzucha – poczułam jakby ktoś mnie ciągnął w swoją stronę. Ból poczułam dopiero, gdy leki przeciwbólowe przestały działać. Jednak w Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II, w którym rodziłam o środki przeciwbólowe nie trzeba było się upominać. Na samym początku kiedy ból był największy dostałam dawkę morfiny, która w tamtym momencie była zbawienna. Kiedy ból już jest mniejszy położne pytają, czy chce się lek przeciwbólowy – nie wszystkie kobiety chcą je przyjmować. Jak bolało kiedy leki „puszczały”? Bolało jak cholera – nigdy nie czułam takiego bólu… Uwierzcie – chociaż panicznie boję się dentysty, to chyba jednak wybrałabym spotkanie z nim niż ból po cesarskim cięciu.
Pionizacja… A co to takiego?
Pionizacja – najgorszy koszmar po cesarskim cięciu – nie żartuję! Dla mnie był to koszmar, który do teraz śni mi się po nocach. Na forach piszą, że cesarskie cięcie, to bezbolesny poród… Poród jest może bezbolesny, ale to co następuje później? Dla mnie to była katorga. Po 7 godzinach usłyszałam, że czas wstawać – pewnie się domyślacie jak się tego bałam. Miałam rozcięty i świeżo pozszywany brzuch, a oni już mi kazali wstawać. Pierwsze o czym pomyślałam, to że nie dam rady. Wiedziałam jednak, że trzeba się zająć maleństwem, które przyszło na świat.
Pierwsze kroki pozostawiły po sobie jakąś traumę, której nigdy nie zapomnę – winię w tym przypadku niestety personel. Na nogi „stawiała” mnie dziewczyna, która wyglądała na studentkę, nie na „pełnoprawną” fizjoterapeutkę… Nie dość, że byłam zestresowana tym, że muszę wstać, to jeszcze miałam wrażenie, że ta dziewczyna nie do końca wie co robi. Jako, że po cesarskim cięciu kobieta tak samo jak po porodzie naturalnym przechodzi połóg, to można się tylko domyślić co się stało kiedy wstałam z łóżka. Z pomocą przyszedł mój mąż, który dzielnie wziął rękawiczki i posprzątał ten cały bałagan – oczywiście powinien zrobić to personel szpitala – jednak jak wspomniałam wcześniej – fizjoterapeutkę ten widok przerósł.
Cesarskie cięcie, czy poród naturalny?
To w jaki sposób urodziłam przestało mieć dla mnie znaczenie w chwili kiedy już w sali pooperacyjnej zobaczyłam mojego wzruszonego męża i moją kruszynkę, która finalnie w dniu porodu ważyła 2560 gramów. W takiej chwili nic nie ma znaczenia, dla mnie ważne było to, że Hania jest już ze mną i nic jej nie grozi. Często nieświadome kobiety chcą urodzić koniecznie przez „cesarkę”. Trzeba mieć świadomość, że po takiej operacji może być ciężko zajmować się maluszkiem i naprawdę pomoc świeżo upieczonego tatusia okazuje się na wagę złota.
Przydatne wskazówki
- Pierwszą rzeczą jaką warto mieć ze sobą, to butelki z ustnikiem. Po cesarskim cięciu bardzo chce się pić. Takie butelki są o tyle lepsze od zwykłych, że trudniej się zakrztusić – czego nie polecam po cesarskim cięciu – każde kichnięcie, czy atak kaszlu, to nieziemski wręcz ból. Nawet łzy wzruszenia sprawiają ból.
- Ważne żeby już po pierwszym wstaniu z łóżka chodzić w pozycji pionowej, bez zginania. Wiem, że teraz jest mi to łatwo powiedzieć, ale z doświadczenia wiem, że ból jest mniejszy niż w pozycji zgiętej.
- Najważniejsze, to mówić położnym i lekarzom o swoim bólu – na pewno podadzą wtedy leki przeciwbólowe, a to bardzo ważne dla komfortu samej siebie. Przyznam szczerze, że sama na początku bałam się o nie prosić, co było błędem. Ja starałam się korzystać tylko wtedy kiedy już nie mogłam wytrzymać – jednak nie ma się czego obawiać – te leki nie szkodzą dziecku.
- Niezbędne będą majtki poporodowe, ale takie naprawdę wysokie żeby nie podrażniały rany pooperacyjnej. Swoją drogą te gacie poporodowe, to śmieszne są 😉
- Ten punkt według mnie jest najważniejszy: proście o pomoc najbliższych – ja wiem, że bez wsparcia męża nie dałabym rady. Warto wiedzieć, że po cesarskim cięciu mąż ma możliwość otrzymania zwolnienia lekarskiego aż na dwa tygodnie. Jest to zwolnienie na opiekę nad kobietą po porodzie. Jeśli tatuś weźmie dwa tygodnie przysługującego urlopu rodzicielskiego i dwa tygodnie wyżej wspomnianego zwolnienia, to świeżo upieczona mama ma pomoc przez 24 godziny na dobę aż przez miesiąc.
- Jeśli jest taka możliwość, to warto w szpitalu skorzystać z porady doradcy laktacyjnego. W Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II w Siedlcach, w którym rodziłam taka możliwość jest. Trzeba pamiętać, że laktacja po cesarskim cięciu potrzebuje czasu żeby się rozruszać i wiem z własnego doświadczenia, że jest to ciężki temat dla kobiety. Dziecko chce jeść, a Ty nie masz jeszcze mleka. Pani Agnieszka Pazura, która jest doradcą laktacyjnym w Siedlcach pomogła mi bardzo i z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu. Jest to kobieta, która ma serce na dłoni i z chęcią pomaga świeżo upieczonym mamom – nie trzeba prosić o pomoc po kilka razy.
Mimo bólu, cierpienia i dyskomfortu warto…
Warto przejść przez to wszystko żeby móc przytulić nareszcie swoją małą kruszynę, na którą tyle czekasz. A co do blizny – nie ma się czym martwić – jest tak nisko, że nawet w bikini na plaży nikt jej nie zobaczy 🙂
Tysia
14/03/2020 @ 19:44
👍Ja tylko dwa dni leżałam w szpitalu przed porodem. I nagle w środku nocy w trakcie ktg zaczęło się źle dziać, do tego małowodzie również i w ciągu pół godziny byłam na bloku gotowa do cesarki.
Bardzo dobrze wspominam to doświadczenie. Na dodatek zabieg robiła moja doktor prowadząca więc miałam większy komfort psychiczny. W sumie w cztery lata miałam trzy cesarki 😵 i nie ma czego się wstydzić i trzeba prosić o przeciwbólowe. Trzeba wziąść ile można i zacząć chodzić jak najwcześniej się da. 😁
Jola Witek
14/03/2020 @ 21:12
Podziwiam 💪, bo dla mnie to było bardzo trudne doświadczenie. Niestety ja nie miałam tyle szczęścia żeby CC robił mój lekarz prowadzący. Na ten moment nie wyobrażam sobie żebym miała to przeżyć trzykrotnie. Koniec końców widok córeczki wynagrodził wszystko 🙂