„Kobieta w walizce”
Hubert Meyer i „Kobieta w walizce”
Jeśli ktoś by mnie zapytał jaką książkę Katarzyny Bondy lubię najbardziej, to bez zastanowienia powiedziałabym, że całą serię o Hubercie Meyerze. I muszę przyznać, że zawsze czekam z niecierpliwością na kolejną, nową część jego przygód. „Kobieta w walizce”, to już 8 tom serii o profilerze. Meyer jest interesującym osobnikiem; Hubert pracuje jako psycholog śledczy i ma zawsze takie „szczęście”, że trafiają mu się sprawy, które zdecydowanie do łatwych nie należą. Śledztwa, które prowadzi za każdym razem są niezmiernie interesujące. Czy i tym razem tak będzie? Najnowsza książka carycy polskiego kryminału Katarzyny Bondy, która nosi tytuł „Kobieta w walizce” z pewnością zaskoczy 😉
„Kobieta w walizce”?
Odnaleziony zostaje porzucony bagaż. I tutaj raczej nikt nie będzie zaskoczony, bo okazuje się, że to właśnie tytułowa „Kobieta w walizce”. Trochę przerażające, ale jak przystało na Bondę – potrafi zaskoczyć, za co właśnie ją uwielbiam. Do kogo należą zwłoki? I dlaczego ktoś porzucił je w walizce na poboczu? Tym razem jednak do akcji nie wkracza mój ulubiony bohater książek Katarzyny Bondy, czyli Hubert Meyer. Zastąpić go musi Grzegorz Kaczmarek. Jeśli ktoś czytał poprzednią część, czyli „Zimną sprawę”; swoją drogą to było najtrudniejsze śledztwo Meyera, ten wie, że profiler jest chwilowo „uziemiony. Jeżeli ktoś nie czytał, to nie napiszę niczego więcej, bo po co psuć zabawę tym, którzy mają ją dopiero przed sobą 😉 Czy Kaczmarek sobie poradzi tak dobrze jak Meyer?
Fabuła
W Ełku zostaje odnaleziona tajemnicza walizka i cóż można powiedzieć… Jej zawartość jest dość zaskakująca. „Kobieta w walizce”… Tak, dokładnie ona jest zawartością bagażu, a raczej jej zwłoki. Sprawa trafia na policję, a do Ełku oddelegowany zostaje policyjny profiler. Niestety, tym razem nie będzie to Hubert Meyer, a Grzegorz Kaczmarek. Czyje szczątki zostały zapakowane do walizki? Tego właśnie musi się dowiedzieć Kaczmarek. Jak sobie poradzi? To nie jest takie oczywiste. Już po pierwszych rozmowach z mieszkańcami Ełku wie, że sprawa do łatwych należeć nie będzie. Mieszkańcy miasteczka mają ze sobą różne powiązania, a rodzina Błachutów okryła się zmową milczenia; postanowili udawać, że nic się nie wydarzyło. A jaka jest prawda? Czy „Kobieta w walizce” ma coś wspólnego z tą rodziną?
I teraz zacznie się dopiero prawdziwa „przygoda”! Hubert Meyer dołącza do zespołu śledczych 😊 Każdy kto zna jego sposób pracy wie, że tylko on może się w tym całym bałaganie związanym ze sprawą tajemniczej – nie tajemniczej walizki. Z drugiej strony na samym początku patrzą na niego w bardzo nieprzychylny sposób. Co się stało, że nagle cała ekipa zmieniła swoje podejście do Meyera i zaczęła z nim normalnie współpracować? Kolejne zaginięcia. Czy rodzina Błachutów ma jakąś tajemnicę? Czy i w jaki sposób „Kobieta z walizki” jest z nimi powiązana? W momencie kiedy pierwsza z tajemnic Błachutów ujrzała światło dzienne śledztwo znacznie przyspieszyła, a Huber Meyer przejął nad nim dowodzenie. Czy Hubert rozwiąże sprawę równie błyskotliwie jak wcześniejsze, którymi się zajmował? A może tym razem nie pójdzie tak łatwo?
Podsumowując
Jak to bywa zazwyczaj u Katarzyny Bondy akcja wręcz pędzi i nie ma czasu na wytchnienie. Jedno zdarzenie następuje bezpośrednio po drugim. I w miejscu zaznaczę, że każde, nawet najdrobniejsze wydarzenie coś znaczy; podobnie zresztą jak każda z pojawiających się postaci. „Kobieta w walizce”, to książka, która jest niezwykle „poukładana” logicznie. Co mam na myśli? Nie ma tu gmatwaniny, która sprawia, że czytając czuje się pewnego rodzaju zagubienie. Wszystko ma sens, a zdarzenia posiadają sensowne, jasne wyjaśnienie.
Twórczość Katarzyny Bondy cenię za wiarygodność. Każda z historii mogłaby się wydarzyć naprawdę. Nie ma tu miejsca na wydumane historie, nieprawdopodobne miejsca, w których toczy się akcja, czy bohaterów „z kosmosu”. U Bondy wszystko się zgadza. Książka jest kryminałem i temu nie da się zaprzeczyć, ale jest takim kryminałem, który czyta się wręcz przyjemnie. „Kobieta w walizce”, to książka nieodkładalna. Niby chcesz ją odłożyć, a ona ciągle „siedzi” w głowie i nie daje o sobie zapomnieć. Każdy kolejny rozdział, który przeczytałam wywoływał coraz to większą ciekawość.
A co do samej fabuły? Jestem pod wrażeniem tego, jak to wszystko było dograne – mam tu na myśli oczywiście historię opisaną w książce „Kobieta w walizce”. Te wszystkie tajemnice, brudy zamiatane przez lata pod dywan i nagle… Pojawia się Hubert Meyer i jak zawsze wywleka na wierzch to co najgorsze. Książka jest pełna sekretów, tajemnic i „trupów” wyglądających zza rogu. A finał książki? Jak zawsze u Katarzyny Bondy… Mocny!
„Kobieta w walizce” będzie jednym z moich ulubionych tomów serii o Hubercie Meyerze. A tym, którzy chcą się z nim „spotkać” polecam rozpocząć tą przygodę od pierwszego tomu. Zapewniam, nie będzie czego żałować!
„Kobieta wylała do jeziora resztkę trunku, pozbierała z trawy drobne przedmioty i wrzucała je kolejno na ciało.”